Bieganie to piękny sport, uczy przede wszystkim pokory i pozwala na wsłuchanie się w siebie i poznanie własnego organizmu, Kształtuje charakter i samodyscyplinę. Nie każdemu jednak ta dziedzina sportu odpowiada, a przecież mówi się o tym, że biegać może każdy. Całkowicie się z tym zgadzam, bo sama zakochałam się w bieganiu. Jakie zatem były moje początki?
Biegać na wfie? Chętnie!
Kiedyś zaczęłam zastanawiać się jak to się stało, że zaczęłam biegać? Tak naprawdę ciężko odpowiedzieć mi na to pytanie, ponieważ biegam chyba od zawsze. Byłam bardzo aktywnym dzieckiem, a poważne zainteresowanie sportem pojawiło się w szkole, gdzie rozpoczęłam pierwsze poważne treningi. Pamiętam jak dziś pierwszą lekcję wfu w podstawówce i radość z pierwszych przebiegniętych kilometrów. Z tego co sobie przypominam było to chyba 2,5km, czyli dystans wydawałoby się krótki, ale dla mnie bardzo znaczący. Kiedy moje koleżanki zrezygnowane i zmęczone odpuszczały, ja biegłam dalej. Satysfakcja na mecie była ogromna, a wraz z nią pojawiła się propozycja rozpoczęcia treningów i wyjazdu na obóz sportowy, z której chętnie skorzystałam. Niestety, ćwiczenia były dla mnie zbyt obciążające. W połączeniu z innymi zajęciami dodatkowymi i obowiązkami domowymi wykańczały mnie na tyle mocno, że w końcu podjęłam decyzję rezygnacji. Żałować tego zaczęłam kiedy jedna z koleżanek w trakcie rozmowy przyznała, że nie rozumie mojego wyboru, bo przecież mogłam zajść daleko… To był dla mnie dość spory cios, ponieważ uświadomiłam sobie, że mogła mieć rację. Nigdy nie byłam szybkościowcem, ale mój organizm jest wytrzymały i sprawdza się doskonale w przypadku biegów długodystansowych. Kto wie, być może gdybym nadal regularnie trenowała, teraz miałabym za sobą udział w maratonie lub inne imponujące osiągnięcia?
Trudne powroty
Niestety, wraz z decyzją o rezygnacji z regularnych treningów skończyło się dla mnie bieganie. Coraz trudniej było mi wygospodarować czas na treningi, a chyba zabrakło mi wewnętrznej samodyscypliny, żeby wychodzić samotnie biegać. Wstyd się przyznać, ale odpuściłam bieganie na kilka lat, bo zapomniałam jaką może przynosić radość i satysfakcję. Wielki powrót w moim przypadku miał miejsce na studiach, kiedy to poznałam ludzi którzy na powrót przypomnieli mi jak ważna jest aktywność fizyczna oraz zachęcili do wspólnych treningów biegowych. Przez wiele lat brakowało mi jednak regularności i konsekwencji w działaniu. Pojawiały się sporadyczne udziały w zawodach, jednak moja forma nie była wcale imponująca. Przełomem był dla mnie rok poprzedni, kiedy to powróciły myśli o poważniejszym podejściu do tematu. Postanowiłam wyjść z własnej strefy komfortu i ustawić poprzeczkę wyżej. W tym momencie przygotowuję się do półmaratonu i mam nadzieję, że na jednym się nie skończy. Zaplanowanych jest kilka startów na dystansie 21 kilometrów, a kto wie, może w przyszłym roku pokuszę się o zdobycie królewskiego dystansu 42 kilometrów. Na razie bakcyl został złapany, oby zapał nie okazał się słomiany. Jestem doskonałym przykładem tego, że nigdy nie jest za późno, żeby zacząć. Ważne jest tylko to, żeby to co robimy sprawiało nam radość i czyniło szczęśliwymi. Resztę da się wypracować. Biegać każdy może!
Zainteresowanych zachęcam do odwiedzenia mojego profilu na facebooku, na którym publikowała będę relacje z moich sportowych zmagań https://www.facebook.com/zpasjidosportu/